Z psiego świata

Wzięliśmy psa ze schroniska

gd

Adopcja nie zawsze jest łatwa, niektóre psy potrzebują więcej czasu na adaptację w nowym otoczeniu.. Ale warto otworzyć swoje serce, przygarnąć jakąś bidę i zobaczyć jak się zmienia dzięki miłości <3 Pewna para postanowiła zaadoptować psa ze schroniska. Stworzyli kolorowe, zabawne grafiki przedstawiające cały okres adoptacji  i przemianę zwierzaka.  Zobaczcie sami ! 🙂

pies_schron01a
pies_schron02

pies_schron03
pies_schron04
pies_schron05
pies_schron06

pies_schron07

pies_schron08a

pies_schron09

pies_schron10

pies_schron11

pies_schron12

pies_schron13

pies_schron14

pies_schron15

pies_schron16

pies_schron17

pies_schron18

pies_schron19

pies_schron20

 

yt

80 komentarzy

  • magda

    Hahaha… kompromisy kto idzie z psem…. nie wy jedni … a ze mam boxera zmieszanego z dogiem wiec byle jaki spacer nie ujdzie… czy sie chce czy nie trzeba leciec. Wlasnie przylazl o 5 rano w sobote ze juz czas jesc i isc… Pozdrawiam, adoptowane stfory sa najlepsze.

  • Kasia

    Bardzo fajne.
    A TERAZ PRZEŚLEDŹCIE JESZCZE RAZ TE OBRAZKI I WYOBRAŹCIE SOBIE ŻE ZAMIAST PSA JEST DZIECKO Z DOMU DZIECKA.
    I co ? Też pasuje.
    Tylko że tą decyzję nie podejmuje się spontanicznie. No i emocje są duuużo większe.

  • Kinga

    Nie tylko schroniskowe psy mają przeżycia – ludzie którzy kupują psy z hodowli również bywają skrajnie nieodpowiedzialni. Ja kupiłam shar-pei który był 2 tygodnie u innej rodziny. Tragedia. Lęk separacyjny na szeroką skalę, nieufność, bała się za każdym razem jak ktoś wstawał z łóżka, wycofana, nieszczęśliwa budziła się co 5 minut w nocy, nie dała się dotykać, o przytulaniu to już mowy nie było, złościła się kiedy ktoś chciał jej dotknąć. Dopiero po kilku miesiacach ciężkiej pracy pies odzyskał spokój ducha, teraz to jeden wielki lep przytulasek z masą energii i świetnym podejściem do dzieci 🙂

  • Kamila

    Super historia 😀 ja również widzę w tym opowiadaniu nasze życie. Kokosanka jest z nami od 28 kwietnia 2015 roku. Było dokładnie tak jak mówicie. Zdziwienie, lęk, oswajanie i wielka radość z życia, dla naszego starego psa (znaleziononego przywiązanego do drzewa łańcuchem w środku lasu:-o) , kotów, Kokosanki i no i dla nas:-) adoptujcie zwierzęta ze schronisk to cudowne uczucie być kochany przez byłego bezdomniaka 🙂

  • Joanna

    Dokładnie tak!!!
    Czytałam, jak by to była nasza historia!
    Pozdrawiamy serdecznie z naszą ukochaną Toską wziętą ze schroniska w przypływie emocji 24 października 2014 roku.
    Najlepsza życiowa decyzja!

  • Helena

    Przeczytałam kilkakrotnie o piesku, którego urodziła suczka przywiązana do drzewa Ja też mam taką kochaną Tunię już 13 letnią ,której matkę znaleziono przywiązaną w lesie do drzewa w grudniu!! Mam te same spostrzeżenia : Tunia długo bała się lasu. Przeżycia matki pozostawił w jej psychice ślad. Nie mówiłam o tym bo bałam się ,że będę wyśmiana.
    Helena

  • Ewa

    pies to najcudowniejsza istota na ziemi! ja adoptowałam Wiki 3,5 roku temu i to była najlepsza decyzja w moim życiu! nie ma miłości tak bezinteresownej i bezgranicznej jak między człowiekiem i psem. Co za potworem trzeba być żeby skrzywdzić tak absolutnie dobrą istotę:((((

  • Malina

    Popłakałam się ze wzruszenia! Ja niestety nie mogę wziąć psa ze schroniska, mieszkam sama z małym dzieckiem, dużo pracuję, nie miałabym czasu, aby zapewnić mu to, czego potrzebuje, ale gdy tylko mój syn będzie na tyle odpowiedzialny, by mi pomóc, zajmiemy się jakąś niebogą!

  • janicz

    Cudna historyjka, cudny komiks i jakże trafiony komentarz. Mamy kota ze schroniska, a pies przybył do nas po interwencji. Było bardzo podobnie, z tym że nie mieliśmy żadnych zniszczeń i zalegania na kanapie 😉 ale taniec na powitanie chyba taki sam. Bezcenne! Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za wszystkich, którzy uratowali jakiś psi żywot!

  • E-misiek

    Mój ukochany psyjaciel z dzieciństwa był ze schroniska. Wpierw był taką kupką nieszczęść (chudy, posklejana sierść, a pod nią strupy po zadanych ciosach, po potrąceniu autem porażone tylne łapy 'tupały’), miał tylu znanych schronisku opiekunów, że już nie chcieli go nikomu wydawać, by znów traumy nie przechodził. Ale mój Tato się uparł, że tego właśnie psa chce, bo jego dziadek takiego miał. I tak nasza rodzina powiększyła się o czworonoga. Po jakimś czasie dzięki wielkiej dawce troski i miłości, pies był nie do poznania. I przeżył z nami ok.12 lat. A Jego zdjęcie zabieram ze sobą tam dokąd mnie niesie los i gdy znajdę miejsce, gdzie będę mogła trzymać zwierzaka, to moje kroki skieruję do schroniska, by kolejnemu psiakowi stworzyć kochający dom i mojej córce dać to co ja miałam – wspaniałe wspomnienia. 🙂

  • Maria

    Piękne. Bardzo się wzruszyłam. Jak ten czarny pies ma na imię?
    Ja z mężem adoptowaliśmy już dwa pieski schroniskowe. Muchę jak miała zaledwie rok życia i w książeczce wpis że była dwa razy u tej samej rodziny i za każdym razem oddali ją do schroniska. Było to bardzo trudne to dla nas i dla niej. Przez rok czasu nie wiedziałam czy moja sunia umie wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Nawet nie pisnęła jak ją bolała łapa. No i przez rok czasu gryzła mi wszystkie lewe kapcie. Buty nie, kapcie tak 🙂 Bała się wszystkiego a z drugiej strony roznosiła ją energia. Wydało się czasem że ma ADHD. Po roku czasu podawania miłości i cierpliwości przekonała się że to naprawdę i teraz ma już prawie 13 lat i swój dom i swoją rodzinę i nawet dwa koty :3 A drugiego piesia Kaspra wzięliśmy jako psa który miał na karku 9 lat. Dowiedzieliśmy się w schronisku tylko że ktoś go przyniósł po wypadku i spędził u nich 4 lata życia. Też nie było łatwo ale jaki on ma dziecięcy szczenięcy zakochany wzrok jak nas widzi :3 To jest bezcenne <3. Teraz będzie kończył 15 lat i odkąd do nas przybył odkryliśmy że musiał być psem podwórkowym bo uwielbia pilnować podwórka i siedzieć i patrzeć na przechodniów. Ma taką wolę życia, jest niesamowity. Mimo trudności ze zdrowiem (problemy z chodzeniem), wciąż tyle radości w nim jest że ciągle się zastanawiamy gdzie on to mieści :3 Warto adoptować psy ze schroniska i dać im dużo miłości i cierpliwości. Potem otrzymamy to ze zdwojoną siłą 😀 :3

    Pozdrawiam wszystkich właścicieli adoptowanych schronikowców 😉

  • Good Team - marta pogorzelska

    W naszym domu mieszka psiaków…. zaraz zaraz, ile ich mamy pod opieką?! Bruno, Mary Lou, Max Sokista, Figo, Petra, Henio, Tino, Bary, Yoko, Paco, Zezik, Misiek, Pina, Iris, Lenoxx, Kojot, Bakuś, Mimula, Balba, Zoris 🙂 Jeszcze przecież KOTY!! Henio, Księżna i Sowirniak! Dwa psy są z hodowli – rottweilerka Pina i Iris – malinois, reszta psów to przygarnięte przez nas, bądź uratowane przez różne fundacje i umieszczone pod naszą opieką psy bezdomne. Koty wszystkie przygarnięte na skraju życia i śmierci i odratowane 🙂 Każdy inny i każdy kochany, nad każdym trzeba się pochylić, pożałować, zrozumieć. Każdego docenić. Z czasem każdy z nich rozwija skrzydła, każdy zaczyna się bawić, zaczepiać, figlarnie spoglądać, z czasem dostrzegamy zaufanie w ich oczach. Nie wolno nam go zawieść…… Czekają tu na swój wymarzony dom. Jesteśmy czasem ich ostatnią szansą, deską ratunku. Jesteśmy przystankiem na drodze do lepszego życia. Albo niekiedy ostatnim przystankiem… Dajemy nadzieję, buziaka w nos, silne ramię i drogowskaz. Taka nasza misja. Taka karma.
    Jeśli będzie trudno z adoptowanym psiakiem, nie poddawajcie się. Zawalczcie o niego! Wymyślcie coś, wszak jesteśmy stworzeniami inteligentnymi i myślimy abstrakcyjnie 😉 Na wszystko jest rada – taka lub inna, pamiętajcie, że jaka by nie była, zawsze jest lepsza niż powrót do stanu sprzed adopcji…… Zawalczcie więc o Waszego podopiecznego, zrozumcie go i bądźcie cierpliwi, aż w jego oczach zobaczycie zaufanie i wtedy już nic Was nie rozdzieli 😉 Spec od adopcji 😉

  • Kris

    Nie mogę niestety zbliżać się do schronisk… widok tych biednych stworzeń powoduje że chciałbym przygarnąć wszystkie, a wiadomo że to jest niemożliwe.
    Wiem… powinienem przygarnąć choć jednego ale wybieranie z nich tego jedynego do uratowania jest tak niesprawiedliwe dla reszty że tego też nie potrafię zrobić. Rezultat jest więc tylko taki że potem całe dnie mam w oczach widok tych biedaków którym w niczym nie jestem w stanie pomóc i na mnie też się to źle odbija. Nikt więc na tym nie wychodzi dobrze i nikomu się los nie poprawia.
    Kiedyś mimo to uratowałem jednego szczeniaczka przed losem schroniska… zabrałem go prosto z samochodu którym do tego schroniska przyjechał. Nazwałem go najpierw Misiu, a potem Pikuś… to była taka miniaturka wilczka. Był zawsze taki grzeczny i korny jakby ciągle miał świadomość że on jest tylko takim niedoszłym sierotką uratowaną cudem i że ciągle musi z tego powodu uważać by nie podpaść…. a przecież to był mały szczeniak bez żadnej pamięci o jakiejś schroniskowej przeszłości.
    Niestety żył tylko półtora roku bo zachorował i błyskawicznie umarł w ciągu 1 dnia…. więc nie dało się nawet zacząć leczenia.

    Jeśli chodzi o schroniska to uważam że ludzie powinni się skrzyknąć i jednego dnia pójść tłumnie i adoptować wszystkie psy na raz… tak żeby pozostały tam tylko puste klatki i ani jednego psa. Tylko wiadomo że nigdy się tak nie skrzykną:(

    Oprócz Pikusia miałem zawsze w rodzinie psiaka bo wiadomo że nie da się bez nich żyć… tylko że były to kupowane i potem wypieszczane szczeniaki. Niestety przy mnie psy dochodzą do wniosku że są królami świata i one tym światem rządzą… wszystko im się należy i ma być po ich myśli. Troche to niewychowawcze ale właściwie to po co mają wiedzieć że na świecie mogłyby mieć dużo gorzej. Przyszły na świat i mają prawo być szczęśliwe – uważam. Przecież to nie one są winne temu że człowiek potrafi być istotą tak podłą jak nie potrafiłoby być żadne inne zwierze… i że z tego powodu muszą istnieć schroniska.

      • zu

        Nie musisz jechać do schronu, jest masa fundacji, która zajmuje się psami na właśną rękę i maja psy i koty w DT. czyli w Domach Tymczasowych. NOrmalne domy i miekszania, tylko ilość zwierzakó większa. Często mają strony na fb i pokazują tam swoje zwierzaki – możesz więc bez spiny wziąć stamtąd. Bo one nie mają swojego człowieka i swojego domu, są tam tylko tymczasowo przygotowywane do adopcji – uczone zachowań w domu, jedzenia, spacerów itd. Ja adoptowałam kotkę z fundacji Koty z Grochowa w Wawie, gorąco ich polecam, ale mają tam koty, a nie psy. Pogrzeb, a znajdziesz też i psie fundacje.

        • Natalia

          O tak popieram z tym szukaniem psiaka w internecie, ja moją psinkę mam z forum dogomania i jest już ze mną od 7 lat 🙂 Też „bałam” się iść do schroniska, że nie będę umiała wybrać, a tak poszukałam, gdzie ogłaszają pieski z schroniska w pobliżu mojej miejscowości i wątek o mojej psinie był drugim na jaki zajrzałam, bo pierwszy był o piesku, a ja chciałam suczkę (w sumie nie wiem dlaczego, bo to mój pierwszy w życiu pies i nie miałam pojęcia, jakie są różnice w charakterach) dałam losowi zdecydować 😀

    • Kama

      Kris, doskonale Cię rozumiem. Przechodziłam przez to samo. Wiem jak to strasznie boli. Ale wiesz co? Lepiej jest uratować choćby jedno z tych stworzeń, niż żadnego, tylko dlatego, że przeżyjemy traumę. Kris, warto zapłacić tę cenę. Pomęczysz się psychicznie, to fakt. Ale wtedy, kiedy on/ona już będzie u Ciebie w domu musisz patrzeć na to, że nie uratujesz całego świata, a tej jednej istocie uratowałeś JEJ cały świat! Kris, jeszcze łatwiej by Ci było, jeśli dałbyś dom dwóm psom. Zaufaj mi, to nie jest taki duży problem jak się wydaje. Jak już bierzesz jednego, to drugi nie jest aż tak dużą różnicą. Może rozważ trochę mniejsze? Dwa od razu, np. z jednej klatki, jest lepiej, bo widzisz od początku czy się dogadują. Ja mam 3 psy (w mieszkaniu). I chcę, żebyś wiedział, że DOSKONALE Cię rozumiem.

      • Kris

        Aktualnie właśnie mam już w domu dwie suczki… dwie rozpieszczone księżniczki z których jedna budzi mnie w nocy łapą tylko po to by jej podnieść kołdrę gdy uzna że teraz ma ochotę pod nią wejść:). Sama nosem owszem… też potrafi to zrobić ale ona uważa że od tego to ona ma mnie:) W ciągu nocy lubi sobie tak wędrować ciągle raz na kołdrę raz pod… ale za każdym razem muszę być przez nią obudzony łapą gdy właśnie należy jej podnieść kołdrę:)
        Ona była pierwsza i jest o rok starsza od tej drugiej więc jest też o mnie bardzo zazdrosna i pilnuje bym przy niej nie okazywał zbyt wiele czułości tej drugiej młodszej:) Jeśli to zrobię to nie tyle ja ( bo ja i tak jestem jej i ona to wie ) ale ta druga młodsza ma wtedy przerąbane:)… tylko że tamta choć chwilowo starszej ustępuje to potrafi być bardzo cwana i postawić na swoim w taki sposób że nikt nie wie jak i kiedy:))

    • Katarzyna

      Rzecz w tym, że nie Ty jesteś w sytuacji adopcji najważniejsza. Stawiasz wyżej własny komfort psychiczny niż potrzebę niesienia realnej pomocy – piszę dość brutalnie ale przyznam, że irytuje mnie takie gadanie: „wzięłabym ale nie umiem wybrać”. Albo chcesz albo nie chcesz.

    • Gocha

      Kiedyś też tak miałam. Miałam psy (rodzice kupowali szczeniaki z likwidowanych hodowli, takie już większe „szczeniaki”). I kota znajdę.
      Później koty odratowane z ulicy, psy znajdy (dwa, przepiękne, znalezione w lesie rok po roku) są z rodzicami do dziś.
      A ja kilka lat temu się przełamałam i poszłam do schroniska. Po kota. I wiesz co? Bolało mnie serce, że tyle jest bid ale nie musiałam wybierać. Pojechałam po małą, młodą kotkę… ale na kolana wbił mi się stary (8letni), wielki (wtedy był chudy, dziś przy normalnej zdrowej figurze ma 6kg) kocur. W momencie kiedy mnie wybrał musiałam jeszcze zdjąć go z kolan i pójść po panią… a ten patrzył na mnie smutnymi oczami przez szklane drzwi myśląc, że znów go ktoś nie chce.

      Jest cudowny. Dziś ma już 11 lat, wydałam grube miliony na jego leczenie… ale jest naprawdę niesamowicie mądrym kotem. Znajomi śmieją się, że to człowiek zamknięty w ciele kota 😉 I daje mi tyyyyle miłości. Potrafi mnie głaskać po głowie kiedy chce wejść pod kołdrę, kiedy płaczę przychodzi i ocierając się łebkiem o moją twarz ściera mi łzy.

      Jest tam dużo nieszczęścia ale ani przez chwilę nie żałuję. A zwierzęta same nas wybierają – trzeba tylko to dostrzec i wtedy nie ma dylematu 😉

  • Agnieszka

    aż się wzruszyłam, jakbym czytała o sobie 🙂 moja Tosia też jest ze schroniska z mężem jechaliśmy po nią 300 km 🙂 powrót ze schroniska był dla mnie najpiękniejszą podróżą 🙂

  • Iwona

    Super napisane! My też mamy psa ze schroniska, już kolejnego… U mojej mamy mieszka suczka, oczywiście, ze schroniska… Pozdrawiam wszystkich opiekunów schroniskowców! 🙂

  • Alicja

    Super! Adopcja często nie jest łatwa. Zarówno człowiek jak i zwierze muszą się dużo nauczyć. Jednak nic nie daje tyle satysfakcji co pierwsze przytulenie tej przerażonej kulki, która niedawno nie dała się dotknąć, pierwsze mruczenie lub machanie ogonem mówiące jestem szczęśliwy. Trzeba być przygotowanym na dużo pracy i wysiłku i być bardzo cierpliwym, ale warto.

  • Agnieszka

    Moja Pimpula też adoptowana i juz 12 lat zemną 🙂 wszystko sie zgadza na 90% – u nas nie było demolki, zero zniszczeń wiec można? można ! a nawet TRZEBA !!! Kolejny też będzie rasy KandelBery z okolicznego schroniska !

  • Anonim

    piękna historia. sz łza sie kreci w oku i jeszcze te wszystkie komentarze. jak ja wam zazdroszczę ze macie pieski.tak bardxo tesknie zs swoim ktory odszedl 5 lat temu .odwracam sie na ulicy za psami ktore sobie spacerują ze swoim panem i patrze z utęsknieniem w kazdym tym psiaku widzę moja pyzunie.chetnie bym przygarnela wszystkie psy swiata ale nie mam warunków. kochani trzymajcie sie cieplutko .

  • ida

    Mamy trzy przygarnięte psiaki I jesteśmy na etapie całkowitej demolki jak nas nie ma w domu… mamy nadzieję, że jakoś dadzą się wyprostować

    • Anonim

      Jak już będą wiedziały, że ich nie zostawicie na zawsze, przestaną demolować. Tak przynajmniej było z moją Tolcią ze schroniska.

  • Pani Ryśki i Hektora

    Nasz Ryśka też jest schroniskowa i dokładnie się wpisuje w komiks:) a teraz jeszcze dołączył kotek i jest pełnia szczęścia i ani minuty spokoju:):)

  • Kaś

    My poszaleliśmy i.. przygarnęliśmy rodzeństwo. Muniek i Gwiazda roznieśli nam mieszkanie, ale są tak słodkie kiedy przychodzę wieczorem do łóżka, że nie mam serca zrzucić ich z mojej poduszki. One poduszka i kołdra, ja mały kawałek łóżka. mój luby jeszcze walczy o swoje.. 😉

  • Anonim

    A ja mam takie dwa, historyjka dokładnie przedstawia etapy mojego życia z moimi skarbami, a moje psiaki są cudowne i nie zamieniłabym na żadne inne

  • Kama

    To również historia nasza i naszej Szaki-Laki oraz Anasi – suniatki ulicznej i stamtąd też zgarniętej 😉
    Kochani – świetny pomysł, piękne ilustracje, jeśli pozwolicie, podlinkuję u siebie na „F”.
    Dziękuję, za Wasze-Nasze opowieści i za stworzenie cudownego domu „czarnemu psu!” ;)))

  • Agata

    Cudna historia! 🙂 Ja też mam suczkę, tylko nie ze schroniska a ze zlikwidowanej pseudo hodowli, ale dokładnie było tak samo nie umiała się bawić, wszystkiego się bała, nawet spacerów i ptaków, wszystkiego! Teraz jest cudownym szczęśliwym psem! Jestem za choć piesek po przejściach potrafi dać w kość i jest dla ludzi o dobrym i cierpliwym sercu, to w zamian dostaje się szczęśliwe kochające stworzenie, bezcenne!!!! 🙂

  • Agnieszka

    Nie wzięliśmy naszej już starowinki Samby ze schroniska, ale od rodziny, która uratowała życie jej szczennej matki przywiązanej w lesie do drzewa… I mimo tego, że Samba urodziła się kilka dni potem, w jej naturze długo pozostały elementy przeżyć jej matki… więc ten kapitalny komiks jest mi częściowo znany z autopsji… Samba jest członkiem naszej rodzinki już 11 lat dając nam dowody swojego przywiązania każdego dnia. Z lekka zawilgotnialy mi oczy gdy ten komiks poczytałam. Pozdrówka serdeczne.

  • Nina

    Prześlicznie napisane i narysowane, gdyby nie to, że Wasza psinka jest czarna pomyślałabym, że to historia z mojego i mojej łobuzicy życia. Ale też cudna ta Wasza. Ciepło pozdrawiam.

  • Anonim

    Super ! ja mam dwa psy schronowe 🙂 oba truuudne przypadki i sopro czasu minęlo zanim psiaki przekonały sie, źe może byc całkiem dobrze….

  • Anonim

    Nasza sunia z ulicy zabrana poznała i nauczyła się być i żyć w domu.Było ciężko juz jesteśmy ułożeni i szczęśliwi.Historia jak z opisanej pokazówki obrazkowej

  • Elcia

    Mój Filon też już jest w swoim nowym domu od 3 lat,choć nie było łatwo, to jest to najukochańszy pies na świecie a ja najszczęśliwszą właścicielką mojego kudłatego rudego szczęścia. Gratulacje – komiks super .

  • damakier1

    Myśmy wzięli ze schroniska nie psa, a suczkę. Nie taką kosmatą, ale też czarną.
    I wszystko było i jest tak, Jak na Waszych rysunkach. To już wiemy na pewno, że dzięki nam światu przybył jeden szczęśliwy pies i jedna szczęśliwa suczka 🙂

    Serdecznie pozdrawiam ja i moja suczka Wrona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiemnaście − sześć =