Wzięliśmy psa ze schroniska
Adopcja nie zawsze jest łatwa, niektóre psy potrzebują więcej czasu na adaptację w nowym otoczeniu.. Ale warto otworzyć swoje serce, przygarnąć jakąś bidę i zobaczyć jak się zmienia dzięki miłości <3 Pewna para postanowiła zaadoptować psa ze schroniska. Stworzyli kolorowe, zabawne grafiki przedstawiające cały okres adoptacji i przemianę zwierzaka. Zobaczcie sami ! 🙂
80 komentarzy
Alicja
Ja mam cztery – wszystkie z odzysku. Dwa psy i dwie suczki. Najtrudniej jest z ostatnią – przyjęłam sunie chorą na serce i nowotwór listwy mlecznej – wiedziałam o tym. Sunia nie może być operowana i tak trzeba walczyć o każdy dzień. Psina jest wspaniała, bardzo mądra i wbrew wszystkiemu bardzo radosna – tylko czasem smutnieje kiedy cierpi.
Jest u nas już 7 miesięcy ale ma ok.12 lat. Przyjmujcie staruszki – są wspaniałe i tak bardzo chcą żyć.
iza
czy ma ktos link do oryginalnego źrodla
tych grafik?
Pies moją miłością
Hej 🙂 na samym dole artykułu podany jest link do autora obrazków „BirdBorn”
Bożka
Szacunek! piękny komiks! moje dwie kudłate, w tym jedna z interwencji kłaniają się Wam w pas (no, prawdę powiedziawszy leżą do góry kołami, ale jakby umiały, to by się ukłoniły). Udostępniam na FB i moja Uma na swoim blogu, bo to budująca historia <3
Cecylia
A my mamy dwa cudowne psiaki schroniskowe i kochamy je najmocniej na świecie.
Tentypniepokorny
Mój tata nigdy nie chciał aby w naszym mieszkaniu był pies. Zawsze się nie zgadzał gdy go prosilismy ozmiane zdania, a to jednak on przywiózł do domu psa, a w sumie malutka czarna kulkę. Jak to się stalo? Naszego psiaka i jego rodzenstwo chcieli wrzucić do worka i utopić w rzece. Tata zabrał szczeniaki rozdal znajomym a jednego zostawił nam. Nie zam inteligntniejszej i slodszej przytulanki od naszej Loli;)
Raf
Lepiej „jedna szczęśliwa więcej” niż „jedna nieszczęśliwa mniej” ;). Komiks miodzio.
dzięki
genialne…pozwolę sobie udostępnić ;D
Anonim
a ja mam znajdę. Ktoś podrzucił razem z 3 malutkimi kotami, maleńką czarną kuleczkę pod drzwi stajni. Kotki zaraz znalazły nowe domy, ale kilogramowego psa niestety nikt nie chciał. I tak została ze mną, nadal mała, nadal czarna, najwierniejsza na świecie, pilnuje swojego najmłodszego, rocznego Pańcia jak największego skarbu. Już wysterylizowana, troszkę utyta, najszczęśliwsza, wiecznie brudna i kochająca wszystko i wszystkich. I równie kochana
Ruta
Popłakałam sie, to nasza historia też. Bardzo ładnie napisane i fajne podsumowanie, bo czasem myślę, co z tego ze ja uratowaliśmy jak jest jeszcze tysiące psów w potrzebie, ale macie rację, jest o jednego smutnego czworonoga mniej. Tylko ta edukacja idzie nam opornie.
Szweda Adriana
Historia przecudowna , czytam i uśmiecham się sama do siebie;)
Dana
Coś tak cudownego jak piesio czy kocio to nie ma nigdzie! Mój piesio został zakupiony za 1 zł z allegro.Jest wspaniałym najpiekniejszym kundelkiem w „całej wsi”. I oczywiście najbardziej zepsutym zwierzątkiem. Wszystko należy do niego a pańcia przede wszystkim.
A wasza historyjka wspaniała! Ściskam wszystkich właścicieli piesków i kotków.
Dana z wwy
Natalia
U mnie to było troszkę inaczej. Nie wzięliśmy psa ze schroniska, tylko kupiliśmy rasowego Westa Terriera, ale jego historia też była smutna. Na początku myśleliśmy o 7-tygodniowym szczeniaku, ale któregoś dnia trafiliśmy na inne ogłoszenie. Sprawa wyglądała tak. Rodzice kupili synowi pieska. I było wspaniale! – przez pierwsze 2 miesiące. Potem zwierzak dziecku się znudził i:
– całymi dniami siedział sam,
– 2 razy dziennie babcia przychodziła go wyprowadzić na dwór,
– nikt się z nim nie bawił, nie głaskał go.
Wszystko opierało się na dziennym odklepaniu obowiązku. Zdecydowaliśmy się właśnie na tego nieboraka. Piesek miał 3 miesiące, kiedy wzięliśmy go do siebie. I teraz jest przewspaniały. 🙂
Edyta
Syn prosił o psa a ja mimo, że też bardzo chciałam nie mogłam się zgodzić, bo mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu 🙁
29.12.11 kupiłam mieszkanie a już 06.01.12 byliśmy na Paluchu i całe 3 minuty trwało wybieranie psa. Obojętne nam było pies czy sunia. Mój syn na każde „a może ten” potakiwał byleby tylko matka się nie rozmyśliła, w tym czasie na pieniek wdrapała się mała istotka i padło TEN. Okazało się, że psina miała ok 4 miesiące a w schronoe była już dwa razy. Teraz kanapa jest jej, ja jestem jej, syn jest jej etc, jeździ z nami na narty, nad morze i chodzi po knajpach a ja mimo, że zeżarła mi najdroższe buty to i tak oddałabym jej nawet najdroższą torebkę bo miłości i radości od niej mam daleko więcej.
P.S. Poważaniem rozważam przygarnięcie jakiejś starowinki 🙂 Pozdrawiam wszystkich, którzy są rodziną dla byłych bezdomniaków
Ania
Niesamowicie wzruszająca historia – aż łezki poleciały!
Dużo szczęścia życzę Wam i psiakowi 🙂
BasiaFL
mam dwa takie szczęścia i tez uważam że to najlepsza decyzja