• Wywiady

    Wywiad z Waldemarem Stawowczykiem

    Jak zaczęła się Pana przygoda z psim sportem?

    W moim przypadku od zrządzenia losu. Kilkanaście lat temu jadąc do pracy znalazłem   błąkającego się po ulicy psa w typie syberian husky. To był Manu, przygarnąłem go, szybko dołączył do niego husky – Chinook. Natura tych psów jest niepokorna, trzeba było znaleźć sposób na jej okiełznanie, by mieszkanie – wtedy jeszcze w bloku – nie przeistoczyło się w obraz nędzy i rozpaczy. Zawsze lubiłem aktywność fizyczną, należało więc znaleźć dyscyplinę, która połączy moją chęć uprawiania sportu i da się wyżyć czworonogom. Nie ma lepszego połączenia niż mushing.